Bezdenność

...
13 czerwca 2020

Jeszcze na jakiś czas jestem odseparowany od swojej ciemni Dla tych, którzy z niecierpliwością czekają na jakiś ślad życia z mojej strony, chciałbym przedstawić inną, choć niewielką część mojej twórczości. Oto co wypadło z mojej zakurzonej szuflady...


Być może wiecie lub nie ale lubię próbować sił w różnych rodzajach sztuki. Wychodzi to mniej lub bardziej, ale zawsze jest to jakaś realizacja siebie i swoich spostrzeżeń dla otaczającego mnie świata.  

Zdarzało mi się pisać wiersze, które z reguły trafiają do szuflady. Często też nie miały takiego szczęścia i trafiały do kosza. Nie są to jakieś wybitne twory. Jednak tym wierszem, postanowiłem się podzielić. Porusza on kwestię, którą widać cały czas, która przeszła do porządku dziennego i stała się czymś zupełnie normalnym. Tak normalnym, że rzadko zwraca się już na to uwagę. Mam nadzieję, że mój wiersz się Wam spodoba i skłoni do krótkiej zadumy. 

Bezdenność

Głębia rozbita o taflę szklaną,

Wygłodzona ofiary szuka.

Bezkresną drobną rosą rozlaną,

Niecierpliwie rzęsami stuka.

 

Tyle słów i obrazów niezliczonych,

wrzuconych do niej w parę chwil.

Ogrom wiedzy epok minionych,

Miejsca oddalone o tysiące mil.

 

Stęskniona za swym gatunkiem,

Wzdycha i usycha bezlitośnie.

Do zadań zmuszona werbunkiem,

Czeka aż w końcu dorośnie.

 

Zamilkło czarne lustro,

Cud się zdarzył.

Jednak ciągle wokół pusto,

Nadzorca się zamarzył.

 

Chwila nawet nie minęła

Oprawca się zbudził,

Głębię pustka pochłonęła,

Gdyż wciąż się nudził...

 

Zobacz także

Komentarze