Bezdenność
Jeszcze na jakiś czas jestem odseparowany od swojej ciemni Dla tych, którzy z niecierpliwością czekają na jakiś ślad życia z mojej strony, chciałbym przedstawić inną, choć niewielką część mojej twórczości. Oto co wypadło z mojej zakurzonej szuflady...
Być może wiecie lub nie ale lubię próbować sił w różnych rodzajach sztuki. Wychodzi to mniej lub bardziej, ale zawsze jest to jakaś realizacja siebie i swoich spostrzeżeń dla otaczającego mnie świata.
Zdarzało mi się pisać wiersze, które z reguły trafiają do szuflady. Często też nie miały takiego szczęścia i trafiały do kosza. Nie są to jakieś wybitne twory. Jednak tym wierszem, postanowiłem się podzielić. Porusza on kwestię, którą widać cały czas, która przeszła do porządku dziennego i stała się czymś zupełnie normalnym. Tak normalnym, że rzadko zwraca się już na to uwagę. Mam nadzieję, że mój wiersz się Wam spodoba i skłoni do krótkiej zadumy.
Bezdenność
Głębia rozbita o taflę szklaną,
Wygłodzona ofiary szuka.
Bezkresną drobną rosą rozlaną,
Niecierpliwie rzęsami stuka.
Tyle słów i obrazów niezliczonych,
wrzuconych do niej w parę chwil.
Ogrom wiedzy epok minionych,
Miejsca oddalone o tysiące mil.
Stęskniona za swym gatunkiem,
Wzdycha i usycha bezlitośnie.
Do zadań zmuszona werbunkiem,
Czeka aż w końcu dorośnie.
Zamilkło czarne lustro,
Cud się zdarzył.
Jednak ciągle wokół pusto,
Nadzorca się zamarzył.
Chwila nawet nie minęła
Oprawca się zbudził,
Głębię pustka pochłonęła,
Gdyż wciąż się nudził...